W związku ze zmianą (na lepsze) przepisów regulujących ruch pieszych na przejściu dla pieszych wpis ma znaczenie historyczne.
Autor jest zawodowym prawnikiem i ma swoje zdanie odnośnie wykładni prawa i ich skutków. Jest to jednak tylko jego prywatne zdanie, a nie zdanie urzędu którego jest piastunem czy też instytucji w której pełni służbę. Wartość merytoryczną należy więc oceniać jako podobną do wartości porady prawnej udzielonej przez prawnika przy piwie podczas wieczornego wyjścia – autor się stara pisać zgodnie ze swoją najlepszą wiedzą, ale nikt rozsądny nie posłucha bezkrytycznie tego co przekazał prawnik przy piwie i frytkach.
Oto co napisałem w poprzednim tygodniu na swoim profilu w Facebooku.
Wrzucę co napisałem w poprzednim tygodniu na swoim profilu w FacebookuJako przypis do toczącej się wszędzie ostatnio dyskusji na temat „wtargnięcia pieszych na jezdnię” (brd24.pl), warto wspomnieć, że wbrew przeświadczeniu dyskutujących wtargnięcie na jezdnię jest tylko wtedy, kiedy pieszy literalnie wejdzie pod nadjeżdżający pojazd (art. 14 pkt 1 lit. a pord: «Zabrania się: wchodzenia na jezdnię bezpośrednio przed jadący pojazd»).
Bezpośrednio przed jadący pojazd, podkreślam: bezpośrednio.
W praktyce w przypadku wypadku z udziałem pieszego na przejściu bada się zawsze z jakiej odległości widział pieszego na jezdni kierujący i czy mógł (uwzględniając prędkość administracyjną i prędkość uwarunkowaną warunkami na drodze) zareagować. Nie jest wtargnięciem na jezdnię, jeżeli pieszy wchodzi na przejście przed pojazdem w takiej odległości, że ten jadąc z prędkością administracyjną zdąży uniknąć potrącenia. Znowu praktycznie w warunkach miejskich wtargnięcie jest wtedy gdy pieszy zostanie potrącony przy krawężniku w momencie wchodzenia na jezdnię. Przy prędkości 50 km/h prawie zawsze, jeżeli pieszy był na środku przejścia albo z niego z schodził, kierowca nie obserwował przedpola jazdy i nie dostosował prędkości do sytuacji na drodze.
Co więcej oskarżyłem kiedyś skutecznie kierującego, który potrącił pieszych przechodzących na czerwonym świetle – bo powinien był ich zauważyć w odległości umożliwiającej reakcję.